
Zadaniem konkursowym była odpowiedź na pytanie:
“Najtrudniejsze wyzwania związane z depresją poporodową u pacjentek, z jakimi zetknęła się Pani/Pan na swojej drodze zawodowej – jak sobie Pani/Pan z nimi poradziła/poradził?”
Zwycięskie odpowiedzi z maja i czerwca 2022:
Pani Magda B.
Było to ładnych kilka lat temu, kiedy byłam młodą położną z niewielkim jeszcze doświadczeniem. Były to czasy, kiedy nie mówiło się za dużo o depresji poporodowej, nie było tylu placówek, które udzieliłyby szybko wsparcia pacjentce w potrzebie.
Pacjentka podczas wizyt była radosna, sprawiała wrażenie, że dobrze sobie radzi. Jednak na jednej z wizyt zauważyłam dziwną, nadmierną ekscytację z jej strony. Po dłuższej rozmowie okazało się, że wraz z partnerem przeprowadza się do innego kraju, daleko od swojej rodziny, do rodziny męża, z którą nie miała dobrych stosunków. Pacjentka nagle zalała się łzami i powiedziała, że nie da sobie rady, że nie powinna zostawać mamą. Ja, jako młoda położna byłam w całkowitym szoku, ponieważ na poprzednich spotkaniach w ogóle nie widziałam oznak, że coś z pacjentką się dzieje. Zaproponowałam rozmowę z psychologiem, jednak ona uznała, że nie ma ochoty mówić obcej osobie o swoich problemach. Byłam w kropce – nie mogłam jej zostawić w takim stanie emocjonalnym, ani nie mogłam jej do niczego zmusić.
Jak sobie poradziłam? Pewnie złamałam zasady, ale często rozmawiałam z nią przez telefon oraz chodziłam z nią na długie spacery z dzieckiem. Rozmawiałyśmy o wszystkim, co nurtuje ją, co nurtuje mnie… Uznałam, że skoro mi zaufała, to właśnie ja mogę jej pomóc. Trwało to około miesiąca, w podróż wyjechała spokojniejsza i dosyć długo po wyjeździe miałyśmy ze sobą kontakt. Za granicą udało jej się odnaleźć! Uważam to za swój osobisty sukces.
Pani Aneta W.
W swojej pracy zawodowej często spotykam się z nieporadnością i obawami o swoje dziecko, często boją się, czy sobie poradzą i co mają zrobić jak płacze. Na te wszystkie rozterki można coś zaradzić, jednak jeżeli dochodzi do sytuacji, kiedy konieczna jest wzmożona czujność ze strony położnej- trzeba działać!!!!!
Pamiętam młodą mamę miała 18 lat, bardzo dbała w ciąży o siebie, mieszkała z rodzicami, bez partnera, pomimo że między nimi układało się dobrze. Urodziła śliczną córeczkę- Liliankę. Już od pierwszej wizyty czułam, że coś jest nie tak, babcia dziecka bardzo pomagała i chciała jak najlepiej, kupiła cała wyprawkę. Widziałam, że jest zmęczona, bo opiekuje się malutką 24 h. Zaniepokoiło mnie to, że ja przy dziecku mogłam zrobić wszystko tzn. obejrzałam, zbadałam, pomogłam przystawić do piersi, a mama dziecka nie chciała, żeby jej mama dotykała malutkiej, kiedyś nawet była taka niesympatyczna sytuacja, kiedy ona powiedziała do swojej mamy: „Nie dotykaj jej!!!!”
Poprosiłam, żebyśmy zostały same i wtedy po długiej rozmowie powiedziała, że boi się zasnąć, bo jak zaśnie, to coś się stanie dziecku i ona nie usłyszy. Ten brak snu i zmęczenie, które narastały spowodowały, że ze zmęczenia nie mogła zasnąć. Zaczęła bardzo płakać, miałam wrażenie, że jak powiedziała mi o swoich obawach, to poczuła się lepiej.
Zaproponowałam, że jak malutka śpi, to ona również niech się położy, a jak się boi, że nie usłyszy to poprosi mamę, żeby czuwała w pokoju.
CAŁYCZAS BYŁYŚMY W KONTAKCIE, ja sama się obawiałam, czy sama sobie poradzę, czy będzie potrzebna interwencja psychiatry.
Dałyśmy radę, zajęło nam to ponad 2 tygodnie, teraz Lilianka ma 5 lat, jest bardzo wesołym dzieckiem, czasem widuję je w poradni, a i relacje z mamą też są dobre.
Myślę, że brak obok partnera i zrzucenie obowiązku na samą mamę opieki nad dzieckiem jest bardzo trudne, szczególnie okres połogu, o którym się bardzo mało mówi jest zaskoczeniem dla młodych mam, nikt nie przygotowuje je na burzę hormonalną, zmęczenie, zmiany nastroju, ból piersi popękane brodawki, blizna po CC, lub zszyte krocze. Okres połogu to okres na czułe i troskliwe zaopiekowanie się mamą i dzieckiem i odpoczynek.
Druga historia to historia młodej mamy, u której w ciąży pojawiła się depresja, nikt tego nie zauważył. Miała męża i już starsze dziecko.
Nie była zainteresowana opieką nad nowonarodzonym dzieckiem, leżała w łóżku, unikała kontaktu z dzieckiem, nie płakała. Rozmawiałam z mężem, czy żona miała takie objawy w przeszłości i czy była pod opieką psychiatry, zanegował. Zaproponowałam, żeby nie zostawiał żony samej. Na kolejnej wizycie zaczęła uciekać na balkon, zadzwoniłam na pogotowie, pani spędziła ponad 9 miesięcy na oddziale zamkniętym, jest dobrze, jest pod kontrolą psychiatry. DIAGNOZA:PSYCHOZA POPORODOWA.
Dlatego powinnyśmy zwracać uwagę za zachowanie nieadekwatne, nadmierna euforia lub nadmierne wycofanie też nie są prawidłowe.
Pani Agata C.
Najtrudniejszym wyzwaniem było zmierzenie się ze śmiercią donoszonego noworodka. Pacjentka przyszła na oddział ze skurczami porodowymi. Okazało się, że noworodek nie żyje już kilka dni…
Cały dzień czekania na poród, patrzenia jak pacjentka męczy się, a w zamian i tak nic nie wynagrodzi jej tego bólu… to było straszne przeżycie!
Jak poradzić sobie z taką sytuacją?! Chyba każdy indywidualnie szuka drogi pomocy… sobie i dla pacjentki.
Ja jednak starałam się po prostu BYĆ Z NIĄ!!!
Praktycznie bez rozmowy, ściskanie za rękę, przytulanie. Nakierowanie pacjentki na pomoc psychologiczną, podałam jej wszystkie możliwości, strony internetowe fundacji. Aby mogła się tam zwrócić, aby nie została sama, gdy wypiszemy ją z oddziału.
Takie sytuacje nigdy nie mają dobrego rozwiązania…
Pani Maria Magdalena T.
Dojrzałe i świadome rodzicielstwo –macierzyństwo wiąże się nierozerwalnie z koniecznością rezygnacji z niektórych zamierzeń i przyzwyczajeń. Dostosowanie planów życiowych i systemów wartości do nowej rzeczywistości.
- Samotność potęguje niepewność młodych, samotnych matek.
- Obecność bliskiej osoby wpływa zdecydowanie pozytywnie na przebieg, czas trwania porodu, zmniejszenie odczuwania bólu.
Zaburzenia psychiczne- depresje poporodowe- utrudniają codzienne funkcjonowanie, mogą zniekształcać emocje, myślenie i wolę.
Najczęściej spotyka się zaburzenia lękowe i zaburzenia nastrojów.
Zaburzenia nastrojów w czasie porodu i po porodzie mogą przejawiać się przygnębieniem, smutkiem, zobojętnieniem, apatią, drażliwością i labilnością.
Musimy rozróżnić ,, baby blues’’- smutek poporodowy od depresji poporodowej. Musimy być bacznymi obserwatorkami naszych ciężarnych i kobiet po porodzie.
Podczas ,,baby blues’ mamy są smutne i płaczliwe. Ale nie tracą kontaktu z noworodkiem i niemowlęciem. Nie mają problemu z bezsennością i nie myślą o samobójstwie.
Przypadek:
Rodząca po raz pierwszy, przed porodem przygotowywała się w Szkole Rodzenia. Korzystała z edukacji u swojej położnej środowiskowej. Przez cały czas trwania ciąży towarzyszył jej strach i lęk, obawa przed bólem. Przyszła na salę porodową, po odpłynięciu płynu owodniowego. Kobieta staje się niecierpliwa. W dobie pandemii osoba towarzysząca – partner może wejść na salę porodową, dopiero gdy wystąpi regularna czynność skurczowa, a rozwarcie będzie na 5 cm. Zatem do rodzącej partner przybył po kilku godzinach. Kontakt z rodzącą był utrudniony. Stała się niedostępna, trudno było nawiązać z nią rzeczową rozmowę. Wszystkie sugestie z naszej strony negowała. Podczas skurczy partych przestała z nami współpracować. Partner stał się dla nas bardzo pomocny. W pewnych momentach nawet partner nie był w stanie wpłynąć na partnerkę, aby się skoncentrowała i zaczęła współpracować.
Po urodzeniu położyłam matce córeczkę na tętniącej pępowinie na brzuchu. Była bardzo zaskoczona, zdziwiona i labilna. Okazała się bardzo niedojrzała emocjonalnie. Stwierdziła, że na brzuchu leży ,,laleczka’’ i to nie jest jej dziecko- była w szoku. Partner dementował jej stwierdzenie mówiąc, że urodziła córeczkę i jest to jej dziecko. Po przecięciu pępowiny przez ojca maleństwo pozostało nadal na brzuchu Matki. Matka nie wykazywała zainteresowania Noworodkiem. Po przewiezieniu na oddział położniczy, położono noworodka obok matki w łóżku. Matka odsuwała się od swojego dziecka, mówiąc, że ono nie powinno się do niej przysuwać – chce odpocząć. Nastąpiła utrata zainteresowania dzieckiem. Matka poprosiła o konsultację z psychologiem. Okazało się , że przed porodem była już pod kontrolą psychologa i psychiatry oraz leczyła się na depresję. Ale fakt ten zataiła. Szybka nasza spostrzegawczość i intuicja pomogła nam w dotarciu do rodzącej i położnicy.
Nieleczona depresja może doprowadzić do tragedii, ponieważ jest to choroba, której jednym z objawów są myśli samobójcze. Jeśli objawy utrzymują się dłużej niż 2 miesiące od porodu, należy udać się do specjalisty.
Zatem przygotowanie do porodu zmniejsza napięcie z nim związane, przyczynia się do lepszej współpracy na sali porodowej pomiędzy rodzącą a personelem. W konsekwencji prowadzi do zmniejszenia ryzyka zaburzeń emocjonalnych, w tym zaburzeń depresyjnych.
Pani Janina A.
Pracując jako młoda pielęgniarka na oddziale położniczym miałam wiedzę, ale z własnej praktyki niewiele wiedziałam o porodach, byciu mamą, ani o depresji. Byłam pełna zapału, nauki, szybko się uczyłam. Prowadziłam pogadanki dla pacjentek – jak mają dbać o siebie po porodzie i w okresie okołoporodowym. Jak radzić sobie po cięciu cesarskim, wskazywałam na możliwość zapalenia piersi przy niewłaściwym odciąganiu pokarmu.
Ale jeden przypadek utkwił mi w pamięci, jak młoda 18-letnia dziewczyna po porodzie powikłanym urodziła wielowadowe dziecko, którą miałam pod opieką. Po porodzie przewieziono pacjentkę na salę po rozmowie z pediatrą. Pacjentka załamała się, ciągle płakała, nie chciała karmić, zamknęła się w sobie, nie chciała jeść, rozmawiać, nie spała w nocy. Mimo rozmów, towarzyszenia w trudnych chwilach, pokazując jej dziecko, żeby wzięła na ręce przytuliła, przewinęła, odrzucała pomoc. Nakłaniałam do rozmowy z pacjentką, która też miała chore dziecko, a jednak została szczęśliwą mamą tego chorego chłopca. Nic nie dały porady lekarek, wezwanej pani psycholog i rodziców pacjentki. Namawiałam chłopaka pacjentki, żeby otoczył swoją dziewczynę czułością, cierpliwością i empatią- dzięki temu wspólnie pokonają te trudności.
Była to moja porażka – chłopak, zobaczywszy ich dziecko, porozmawiał ze swoją dziewczyną, ale do końca pobytu pacjentki już się nie pojawił.
W momencie wypisu pacjentka podjęła ostateczną decyzję, nie chciała takiego dziecka. Padła informacja, że chce oddać dziecko. Po kilku latach dowiedziałam się przypadkowo, że pacjentka trafiła na zamknięty oddział psychiatryczny.
Po tej sytuacji bardzo wnikliwie przyglądałam się pacjentkom, aby nie umknęło mi nic, co można w porę opanować. Było kilka sytuacji, którym szybko zaradzić.